Nagrody dla tłumaczy

Nagrody dla tłumaczy
Nagrody

Życie z wykonywania tłumaczeń to nie jest bajka – jak już kilka razy we wcześniejszych postach zostało to ukazane. Podobnie z resztą myślał powszechnie znany pisarz Miguel de Cervantes: „nie dlatego to mówię, aby zawód tłumacza miał być w pogardzie, gdyż człowiek może się przecie jeszcze zatrudniać gorszymi rzeczami, które mniej korzyści przynoszą”.

Tłumacz nie tylko w czasie studiów musi się dużo uczyć i ćwiczyć, ale musi to robić przez całe swoje zawodowe życie. Inaczej „wypadnie z obiegu”. Dodatkowo praca, którą wykonuje tłumacz, zwłaszcza podczas tłumaczenia literatury pięknej, może spotkać się z niechęcią czytelników, lub z całkowitym pominięciem i niezauważeniem tej pracy. Niestety tylko niektórzy czytelnicy pamiętają o tym, że tak doskonale i lekko czyta im się książkę zagranicznego pisarza tylko i wyłącznie dlatego, że tłumacz wykonał doskonałą pracę.

Na szczęście istnieją specjalne nagrody, które przyznawane są tłumaczom za najlepsze przekłady. Gdyby nie one, to kto wie? Być może część tłumaczy zrezygnowałaby z wykonywania tego zawodu właśnie ze względu na pozostawanie całkowicie pominiętym przez odbiorców książki.

Jedną z takich nagród, przyznawaną za tłumaczenia literatury fantastycznej na język angielski z minionego roku, są Science Fiction & Fantasy Translation Awards. W tym roku została do niej nominowana (do kategorii długich form literackich) tłumaczka polskiej literatury, Antonia Lloyd-Jones, za przekład „Kajtusia Czarodzieja” Janusza Korczaka. Korczak dołączył tym samym do innych polskich autorów, z których dziełami mogą zapoznawać się czytelnicy obcojęzyczni. Do tej pory nominowane do tej nagrody zostały tłumaczenia książek m. in. Wojciecha Orlińskiego („Stanlemian” tłum. Danusia Stok) oraz Andrzeja Sapkowskiego („Spellmaker” tłum. Michael Kandel). Sama nagroda jest bardzo młoda – w tym roku odbędzie się jej trzecia edycja.

Funkcjonuje jeszcze kilkadziesiąt nagród, które są przyznawane tłumaczom – o nich jeszcze zostanie powiedziane.

Autorem artykułu jest Monika Myszkowska – praktykantka w biurze tłumaczeń